sobota, 8 lipca 2017

#5 Lou

Leniwie otworzyłam oczy. Mojego narzeczonego nie było przy mnie. Zapewne poszedł do studia. Ostatnio mają dużo pracy. Po odejściu Zayn'a jest im ciężej. Chcą wydać płytę. Szybko ruszyłam do łazienki i wziełam poranny prysznic. Włosy wysuszyłam suszarką i rozczesałam. Postanowiłam ubrać się w 
Biały sweter i szare spodnie do tego wziełam dopasowany cardigan.
Włosy związałam w szybkiego koka i ruszyłam do kuchni. Zjadłam śniadanie i wyszłam. Kupiłam sobie kawę i przysiadłam na ławce w parku. Coś mnie tchneło by pomyśleć o mnie i Lou. Ostatnio trochę dużo się kłuciliśmy i nie jest mi z tym dobrze. Kocham go i niechcę by coś takiego miało miejsce. Ale czy ja mogę być pewna jego uczuć? Myślałam nad tym jeszcze chwilę aż zadzwonił mój telefon
-Halo
-No cześć [t.i] ,gdzie ty jesteś?-zapytała [i.t.p],moja przyjaciółka
-Jak? Gdzie? Ach zapomniałam już lecę!
Rozłączyłam się i poszłam do kawiarni gdzie byłam umówiona z [i.t.p]
-Cześć jesteś!-przywitała mnie
-Cześć
-Czy mi się wydaje czy ty jesteś jakaś taka smutna?
-Nie,wydaje Ci się
-Och,[t.i] daj spokój mnie nie oszukasz! Widzę że coś się dzieje...- spojrzała na mnie zmartwiona
-Nie, naprawdę
-Jak sobie chcesz
Zjadłyśmy lunch.  [I.t.p] cągle dopytywała co się stało a na koniec i tak podaumowała to słowami "Jak sobie chcesz! Ja swoje wiem!"
Cała [i.t.p] zawsze chciała wszystko wiedzieć. Ale q zasadzie to niedziwię się jej jesteśmy przyjaciółkami od 1 gimnazjum. Zawsze trzymałyśmy aię razem. Razem w ławce,na qycieczce, na przerwie,po szkole po prosu zawsze byłyśmy razem,wszędzie. A teraz to że ją okłamukę nie jeat miłe dla mnie ani dla niej.

Perspektywa [i.t.p] 
To dziwne [t.i] niechce mi nic powiedzieć? Zawsze wszystko sobie mówiłyśmy! Chociaż, to na 100% dotyczy tego jej Louisa. Ostatnio mówiła że nie mają dla siebie czasu. Tak może pójdę do niego i chłopaków do studia? W zasadzie to albo pomogę [t.i] albo zarobię opieprz od Louisa za mieszanie się w nieswoje sprawy. Ale warto. Wyszłam z kawiarni i skieroqałam się do atudia 1D. Musiałam przejsć tylkp 2 ulice i będę. No nareszcie, stałam przed wielkim budynkiem zbudowanym z lustr weneckich. Przejrzałam się w "oknie" po czym weszłam do budynku. Po boku stała sztucznie uśmiechnięta brunetka. Była ubrana w dopasowaną czarną spódnicę,białą koszulę i rzakiet. Z plakietką z jej imieniem Clara.Widać że mięśnie jej twarzy cierpiały. 
-W czym mogę słórzyć?-zapytała
-Chciałabym wiedzieć gdzdzie obecnie zeapół One Direction na próbę?
- A jeat pani kimś z rodziny?
-Jestem ...kuzynką Pana Tomlinsona-skłamałam, ale są rzeczy teaz ważniejsze niż moja prawdziwa torzazamość.
Poprosiła mnie jeszcze o dowód torzszamości. Po co jej? Musiałam jej opowiedzieć zmyśloną historyjkę o tym dlaczego urodziłam aię w Polsce itd. Kobieta widocznie zmęczona moim monologiem wkońcu ustąpiła.
- 6 piętro sala numee 237
Ruszyłam do windy i gdy ta tylko się zamkneła odetchnełam z ulgą. Piętro 6 jest! Teraz tylko muszę osnaleźć tą salę 237. 
  210,211,212 kiedy ja to znajdę!!! To jest milion zakrętów. Gdy już miałam usiąšć na ławce i napić się wody znalazłam. Sala 237,nareszcie. Zapukałam i weszłam. Chłopaki i Paul oraz cała ekipa złuchali rezultatów swojej pracy.  Gdy tylko odchrząknełam Wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-Cześć [I.t.p] !!!-zawołali chłopcy jednocześnie
-Cześć chłopaki! Kończycie już?-zapytałam
-Yhm. W zasadzie to możemy już iść a co?-zapytało Hazziątko
-Mam sprawę do Louisa
Loui wskazał dłonią na siebie powiedził niesłyszalnie "do mnie" przy czym lekko kiwną głową. Pokiwałam twierdząco głową.
-Dobra Lou ty możesz iść,my to odsłuchamy.-zapewnił go Liam
-Niech będzie...
-Louis!!! Jak idziesz to kup mi kanapkę!!!-krzykną Niall
Louis zignorował go, wzią swoją kórtkę i wyszliśmy. Gdy przemieżaliśmy korytarz panowała pomiędzy nami niezręczna cisza. Gdy weszliśmy do windy i Louis nacisną guzik z numeeem jeden-czyli pierwszym piętren zapytał
-Więc o co chodzi?
-No bo,ostatnio gadałam z [T.i] i ona naprawdę martwi się o wasz związek.
..
-[i.t.p] to sprawa między mną a [t.i],priszę nie mieszaj się...my sami powinniśmy to między sobą załatwić
-Oh...tylko nie miej żalu do [t.i],ona nuc nie wie że tu przyszłam
W tym momęcie światełka w windzie zaczeły złowieszczo mrugać aż w końcu zgasły. Winda zatrzęsła się aż ja i Tommo omało co się nie poprzewracaliśmy. 
-Co się dzieje do cholery!-zawrzeszczał Tomlinson
-Utkneliśmy,do tego nie ma zasięgu
Zaczeliśmy krzyczeć i walić w metalowe ściany windy

Perspektywa [t.i]
-Czemu tak długo nie wraca? Loui już dawno posinien był być w domu! Zawsze wracał  bezpośrednio do domu po prubie!  A nawet jeśli wychodził gdzieś indziej to dzwonił so mnie. Jego pruby nigfy nie trwają tak długo! 
Narwowo chodziłam po pokoju w poszukiwaniu logicznego wytłumaczenia całej tej sytuacji. Dobra [t.i] ogarnij dupe!!! Lepiej do kogoś zadzwonić. Wybrałam Liama
-Halo
-Cześć Li...
-Oo cześć [t.i] 
-Jak tam na próbie ,wróciliście już?
-tak,pół godziny temu. A ty pewnie partwisz się o Louisa? Jes,cze nie wrócił?
-Niewrócił? Nie był z wami? Myślałam że razem gdzieś wyszliście i poprostu zapomniał zadzwonić...
-Nie,mieliśmy razem próbę,a potem [i.t.p] zabrała go mówiąc że muszą pogadać
-Ach...Dzięki Li jak się znajdzie to zadzwonię,Pa!
Rozłączyłam się. Oh ta [i.t.p]. Spróbuję do niej zadzwonić,nie ma zazięgu. Może nadal są w studiu?Szybko wsiadłam do swojego czarnego BMV. Jechałam ulicami Londynu zmierzając do studia. Wysiadłam przed ogromnym budynkiem. Szybko wygiegłam z samochodu i skieeowałam się do wejścia. Otwaorzyłam masywne drzwi i zobaczyłam.
-W czym mogę pomóc?-zapytała blondynka
-Ym..nie widziała dzisiaj Louisa Tomlinsona?
-Ach...Jestem tu dopiero godzinę moja koleżanka Clara była tu od rana zaraz ją przyślę-uśmiechneła się niebieskooka
Żeczona Clara wyjaśniła że rano widziała Lou. Potem kobietę która podawała się za jego kuzynkę.  Lecz potem nue widział by wyszli.Odrazu wiedziałam że to [i.t.p]. Po chwili przyszedł jakiś wysoki mężczyzna. Miał ciemne bląd włosy i czarne smutne oczy. Powiedział że dwoje ludzi utkneło w windzie. Mam nadzieję że to oni. Dowiedziałam się że utkneli między piętrem 5 a 4. Szybko pobiegłam schodami na górę. Trochę to zajeło i nieźle się zmęczyłam ale dotarłam
 Usłyszałam krzyki i głuche walenie
-Louis?!?!? [I.t.p]?!!?!-wydarłam się najgłośniej jak umiałam
-[t.i]?!?! To ty?!-zawołał Lou
-Cześć [t.i]!!!-usłyszałam [i.t.p] 
-Cześć [i.t.p]! To ja [t.i] nie drzyjcie się tak! Pomoc już jedzie!!!
-Tsaaa...Sama się drze...
Ach ten Louis. Po jakichś 20 minutach przepełnionych narzekaniem Lou i [i.t.p]  przyjechała pomoc. Gdy tylko Loui i [i.t.p] wyszli zaczeli opowiadać jak to im się nudziło siedzieć 3 godziny w windzie i drzeć się i walić w ściany.
-I coś wyjaśniłam Louisowi
[I.t.p] uśmiechneła się i uciekła. 
-Nawet niewiesz jak ja za tobą tęskniłem powiedział Lou i namiętnie mnie pocałował.
Wiem że jest dużo błędów ale nie mam warunkó aby pisać.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ=MOTYWUKESZ
Prosze niech ktoś da nawwt głupi uśmieszek :(



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Takie coś

-Niall?Niall! Niallllllllllll? Gdzie do cholery jesteś,Niall?-wrzeszczałm i szłam po domu     Niall jak zwykle gdzieś tu zaginą. W zasadzie...