niedziela, 7 stycznia 2018

Dream of parus #2

Vol 3


-Za...Zayn....
   Stałam właśnie w drzwiach naszej sypialni trzymając w ręku kubek z ciepłą herbatą a w drugiej niosąc ksiąrzkę. Rzeczy wyślizgneły mi się z rąk. Kubek rozbił na kawałki a ciecz zalała podłagę i dywan. Stałam sztywno, jak słup. Powoli kąciki moich oczu zaczeły mnie piec a łzy same ciekły po moich policzkach .
   On tam był i była ona. Moja przyjaciółka,najlepsza przyjaciółka Chloe. Leżeli nadzy na łóżku.
   Moja zdolność myślenia na chwilę została wyłączona, lecz szybko powróciła. Zdradzili mnie. Oboje, i ona i on. Zawsze wiedziałam że mężczyźni to wzrokowcy. Ale...łudziłam się że on jest inny. Oczywiście w czym ja dziennikarka,zwykła polka,prosta dziewczyna może się równać z modelką.tak Piękna Chloe,pełne usta,niebieskie oczy,bezskazitelna cera,ciemne bląd włosy,szupła po prostu cudowna.
     Myślałam że go znam.... Poznaliśmy się jako 17 latkowie. On był wschodzącą gwiazdą OneDirection. Ja uczennica. Były wakacje,pojechałam do Londynu do ciotki która mieszkała w tym właśnie mieście. Obok mieszkała jego matka Trisha i jej partner. Lubiłam ich Trisha była bardzo miła. Dużo opowiadała o swoim synu Zayn'e. Po jakimś tygodniu ten właśnie Zayn Malik przyjechał w odwiedzinach do rodziny. Poznaliśmy się na spacerze. Wpadłam na niego i wylałam herbatę na jego koszulę. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Mieszkaliśmy obok więc dużo się widywaliśmy. Poznałam również resztę Louis'a,Niall'a,Liam'a i Harr'ego. Gdy wyjechałam do domu pod koniec wakacji byłam wprost przekonana że nasz kontakt się urwie. Bo niby jak by to miało być? Ja w Polsce On w Londynie i przyjaciele na zawsze? O tak. Zawsze dzwonił gadaliśmy też przez Skype a ja przy każdych wakacjach wpadałam do ciotki. Po jakichś dwuch latach zorientowałam się że to już nie przyjaźń,lecz miłość. Nie chciałam mu mówić,niszczyć tej pięknej przyjaźni. Ale on mi to powiedział. Staliśmy wtedy na moście w Londynie. Tam się właśnie pierwszy raz pocałowaliśmy i do teraz jesteśmy parą. A raczej byliśmy.
       Stałam tak i płakałam. Znałam go 6 lat a jednak nic o nim nie wiedziałam, jak się zdaje. Chciałam go kochać do końca życia,być z nim na zawsze,mieć dzieci.
       -T.i, przeszkadzasz nam-jego zimny głos przeszył mnie na wskroś (xd)
     Zarwałam się z łóżka. Byłam cała spocona. Spojrzałam w otaczającą mnie przestrzeń. Znajdowałam się w Grand Hotelu,we Francji,w Paryżu. Wziełam łyk wody z butelki i podeszłam do okna. Odsłoniłam zasłony. Ludzie dookoła spacerowali po ulicy a samochody mkneły po jezdnii. Musi być już ranek. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 7:53 to czas gdy w Paryżu ludzie już funkcjonują .
     Cóż, dzisiaj dzień samotności. Leigh  idzie odwiedzić ojca który tu mieszka. Jej rodzice są po rozwodzie matka w Niemczecha a ojciec we Francji. W ogóle jej rodzina jest porozrzucana po świecie. Dziadkowie w Londynie. Ciotka w Ameryce, wuj w Petersburgu w Rosji. Moja rodzina jest mniej światowa jedyne co to ciotka w Londynie i kuzynka w Hiszpanii oraz ojciec w Nimczech. Wyprowadził się po rozwodzue z matką. Ma restaurację w Berlinie. Czasami do niego jerzdzę. Mamy dobry kontakt. Gdy byłam nastolatką często byłam tam kelnerką. Co prawda znałam jedynie podstawy niemieckiego,ale sobie radziłam. Było naprawdę fajnie. Dużo zwiedzałam z ojcem. Był cufownym ojcem. Zabierał mnie do kina na seansy z angielkimi napisamjna ,koncerty,zwiedzaluśmy Berlin i wiele innych.  Często zastanawiałam się dlaczego z mamą się rozwiedli. Z wyglądu byli bardzo podobni. Oboje mieli brązowe włosy i oczy. Mieli też podobne charaktery. Ale... No cóż. Takiw bywa życie. Ojciec ani matka z nikim nie związali się po rozwodzie. Oboje byli singlami.
        Ruszyłam w stronę starych ulic Paryża. Był deszcz. Ale mnie to nie przeszkadzało.  Byłam wytrwałym zwiedzającym. Nic nie bylo mnie powstrzymać przed spacerem po Paryżu. Ale resztę zwiedzę jutro. Teraz mamy z Leigh dopracować artykół.
     
       To ostatni dzień we Francji, sprawa zabójstwa Catherhorpie'go opisana. Artykuł jest już w Londyńskiej gazecie. Zayn gratulował mi świetnego artykułu i narzekał jak to mu nudno samemu w domu.
       Postanowiłam się ogarnąć. Wziełam szybki prysznic. Włosy wysuszyłam i pozostawiłam rozpuszczone. Wlożyłam na siebie luźne ciuchy.  Zrobiłam makijarz,porwałam torebkę i wyszłam z pokoju. Kartę oddałam w recepcji i wyszłam. Skierowałam się do restauracji.
        Wiatr rozwiewał moje włosy. Siedziałam na krześle i piłam herbatę. Dzisiaj zwiedzę miasto. Gdy wypiłam napój i zapłaciłam rachunek skierowałam się do największej atrakcji Paryża-Wieży Eiffla.
        Gdy tylko wspiełam się na szczyt wieży przypomniał mi się mój i Zayn'a wyjaz na łyżwy. Nie umiałam jeździć,ale Zayn się uparł. Wybrał mi śliczne białe łyżwy. Były dość ciężkie. Pomógł mi je załodżyć i poprowadził mnie za rękę na lodowisko. Gdy tylko mnie puścił przestraszyłam się że odrazu upadnę. Ale szybko załapałam o co chodzi. No cóż na szczęście nie skończyło się jak w Night Changes z Hazz'ą.
        Z tej perspektywy miasto wyglądało jeszcze lepiej. Mogłam zobaczyć w całej okazałości most Aleksandra III ,łuk triumfalny i wiele innych atrakcji Paryża.
        Gdy zeszłam z wieży  Eiffla ruszyłam starymi ulicami stolicy Francji. Długo błądziłam po mieście.


Vol 4




         Dzisiaj mogę pojechać na domu! Zwolnili nas z Leight do domu wsześniej. Co prawda o jeden dzień ale i tak to świetna wiadomość.  Tak więc wstałam wcześnie by odrazu polecieć do Londynu najbliższym samolotem. Włożyłam na siebie wygodne ubrania i oddałam klucze w recepcji. Ruszyłam ulicami Paryża ciągnąc za sobą walizkę. Dlaczego nie chciałam pojechać taxówką? Odpowieź jest prosta. Chciałam się przejść i tylko w ten sposób uda zdobyć mi się jedzenie. Szybko weszłam do pobliskiej kawiarenki i zamówiłam kawę i rogalika na wynos. Odebrałam zamówienie i ruszyłam na lotnisko.
         Gdy dotarłam miałam wyjątkowe szczęście tylko dwa loty do Londynu jeden za 30 minut a drugi o 22:00. Kupiłam bilet i ruszyłam na  odptawę
         Otworzyłam drzwi własnego domu. Zayn'a nie było. Chyba. Skierowałam się do sypialnii. Jedyne co tam zauważyłam to kobietę która stała do mnie tyłem. Miała na sobie czarny,jedwabny szlafrok. Mój szlafrok. W dloni trzymała kieliszek czerwonego wina.
-Już jesteś kotku? Tęskiłam-zaśmiała się odwróciła
     Jej mina odrazu zrzedła. Wypuściła z dłni kieliszek. Pełne usta pomalowane czerwoną szminką wydaeła w "O".
 -Kim ty jesteś?-była autentycznie ździwiona
 -Powinnam zapytać o to samo!
 -Ja? Jestem dziewczyną Zayn'a!
 -A ja jego narzeczoną.
 -Co?!
 -Ale...czy on.... Oszukał mnie!
    Dziewczyna zaczeła się drzeć. Była wściekła. Obie byłyśmy.
-Chwila... Zabawił się nami. To może teraz my zabawimy się nim?- przechyliła głowę w bok i uśmjechneła się mściwie
-To niezły pomysł. Zobavzy vo to znaczy zadzierać z dziewczynami!
-Jestem Jesy
-T.i
    Szybko się dogadałyśmy. Postanowiłyśmy się nim zabawić jak on nami
                 


Vol. 5
         Zavralam swojejy i pojechalam do najlepszej przyjacuółki-Chloe. Wszyscy moi przyjaciele zostali w Polsce. No oprócz tych którzy też gdzieś wyjechali. Skierowalam się na ulicę gdzie zawsze był postój taksówek. Wsiadłam do pierwszej i podałam adres przejaciółki. Szybko dotarłam na Lily Street. Weszłaam do windy w bloku w krórym mieszka Chloe. Był to nowoczesny blok na dobrej ulicy Londynu bardzo blisko centrum stolicy Anglii. Zapukałam do jej drzwii. Zobaczyłam zaspaną Chloe. Jej ciemne bląd włosy były potargane. Dziewczyna stała w drzwiach wpatrując się we mnie ze zdziwieniem.  Po paru chwilach wpuściła mnie do środka
-Myślałam że jesteś w Paryżu! I co się stało czemu płaczesz? Ten cały Harry coś Ci zrobił? Skrzywdził Cię? Zawsze wiedziałam że to zły człowiek!
  Wtuliłam się w przyjaciółkę, płacząc w jej ramię. Nie moglam powstrzymać łez. Zabawił się mną. Jesy też, ale to ja bylam jego narzeczoną! Kurwa, JA!!! Ja mialam być kobietą z którą spędzi resztę życia. To ja mialam urodzić mu dzieci. Nikt inny.
    Po paru minutach ogarnełam się i opowiedziałam Chloe o moim  "narzeczonym" i o zdradzie. Dziewczyna była wstrząśnięta. Odrazu pozwoliła mi u siebie zamieszkać. Dostałam przytulny pokoik. Ściany były pomalowane w 3 barwach. Jedna z nich była biała druga  czerone i a trzecia czarna. Na czwartej były czrwone i czarne paski na białym tle. Na przeciwko dużego łużka była ogromba,biała,lakierowana szafa. W pokoju znajdowały się też komoda z telewizorem,stół,dywan,szary fotel z poduszką i kocykiem  i szafka obok drzwi. Pokój bardzo mi się spodobał. Podeszłam do okna obok którego było drugie,trochoę dziwne ale ok. Okna zajmowały prawie całą ścianę. Odsłoniłam białą zasłonę i zobaczyłam piękną panoramę miasta. Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi do pokoju. Była to oczywiście moja przyjaciółka. Czarny szlafrok ustąpił bordowej bluzie i czarnym leginsom.
  -T.i.... Ta-tak mi przykro...
  -Niepotrzebnie...chociaż...
      Do moich oczu napłyneły łzy. Miałam dosyć tego wszysykiego. Chciałabym się obudzić z tego upiornego snu. Chloe odrazu mnie przytuliła i zaczeła pocieszać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Takie coś

-Niall?Niall! Niallllllllllll? Gdzie do cholery jesteś,Niall?-wrzeszczałm i szłam po domu     Niall jak zwykle gdzieś tu zaginą. W zasadzie...